Witajcie, przychodzę z postem, jakiego jeszcze na tym blogu nie było, a dokładniej z ostatnio moimi ulubieńcami wśród kolorówki, które są sprawdzone i chętnie do nich wracam.
Kocham wszelkiego rodzaju szminki, błyszczyki, etc. Produkty, które zawsze znajdą się w mojej torebce, w mniejszej bądź większej ilości, ale ZAWSZE!
Od lewej:
Golden Rose velvet matte: 08, 06, 07:
uwielbiam tą serię matowych szminek. Świetna pigmentacja i konsystencja (niestety niektóre odcienie mogą podkreślać suche skórki). Bardzo piękna gama kolorystyczna no i z trwałością nie ma co dyskutować, bo jest rewelacyjna!
Maybelline Color Whisper: 430 coral ambition, 620 bare to be bold, 210 oh la lilac:
seria dla tych, które nie lubią mocnych kolorów, ale lubią delikatnie podkreślić usta. Te pomadki są naprawdę rewelacyjne! Bardzo delikatna pigmentacja, fajna konsystencja, no i te opakowania...! Niestety te pomadki zbyt długo nie utrzymują się na ustach.
Rimmel Apocalips: Nova, Stella:
rewelacyjne lakiery do ust, szczególnie dla tych, które lubią piękne, głębokie i intensywne kolory na ustach! Świetnie się rozprowadzają. Pigmentacja intensywna! Trwałość rewelacja! Nic dodać nic ująć!
+ na poniższym zdjęciu: Sleek MakeUp lip showgirl:
kocham tą paletę m.in. za kolory i ich pigmentację! Miałam szminki tej firmy i nie byłam zadowolona, ale ta paleta to cudo! Naprawdę polecam tym, które uwielbiają mocną pigmentację wśród takich produktów! Aplikacja jest trochę niewygodna, bo trzeba nakładać szminki oddzielnie zakupionym pędzelkiem do ust.
Podkreślone brwi, to u mnie podstawa.
Sleek MakeUp Brow Kit extra dark:
najlepsza paletka do brwi jaką kiedykolwiek miałam. W zestawie są lusterko, dwa pędzelki i pęseta (dobre na wyjazd, żeby nie pakować wielu rzeczy). Paleta ma świetną pigmentację i dużą gamę kolorów. Ja mam wersję najciemniejszą. W środku dwa produkty: ciemny wosk i cień. Bardzo łatwo się aplikują, cień nie osypuje się.
Cień na oku musi być. Szczególnie w odcieniach ciepłych, ale ostatnio przekonuję się też do kolorów na dolnej linii oka.
Urban Decay Naked 2:
kocham tą paletę! Jest rewelacyjna! Te ciepłe odcienie złota, brązów, kremów... Nikt mi nie wmówi, że da się ją zastąpić np. Sleekiem! Perłowe i matowe odcienie. Dla mnie bomba! Niestety niektóre odcienie mogą się osypywać, ale mnie to aż tak nie przeszkadza. Poluję na Naked 3!
Sleek MakeUp: I-Divine Snapshots, Storm:
tak właściwie to lubię wszystkie palety Sleeka (obecnie mam ich 5), ale te używam najczęściej. Bardzo lubię je za pigmentację i różnorodność kolorów. Te także osypują się.
Do róży nie mam przekonania, ale bronzery wprost kocham!
e.l.f. studio Golden Bronzer:
rewelacyjna paleta z bronzerami i rozświetlaczami! Pięknie podkreśla kości policzkowe, szczególnie latem przy opalonej skórze! Świetnie się aplikuje i nie osypuje!
Bourjois Paris Poudre Bronzante: 52 Peaux mates:
co niektórzy uważają, że ten bronzer jest zbyt pomarańczowy i owszem tak jest, ale przy bladej cerze. Dla opalonej skóry jest on moim zdaniem idealny, więc świetnie nadaje się do użytku w okresie letnim. Bardzo dobra pigmentacja i co najważniejsze nie osypuje się. Bardzo wydajny i ładnie pachnie.
w7: Honolulu:
jeśli lubicie (tak jak ja czasem) nałożyć matowy bronzer, bez żadnych połysków, drobin, etc to polecam zdecydowanie ten bronzer. Trzeba niestety uważać, żeby nie narobić sobie plam, bo na niektórych podkładach+pudrach nie rozprowadza się aż tak łatwo. Poza tym świetna pigmentacja.
Rimmel Stay Matte puder: 03 Peach Glow:
puder idealnie matujący. Świetnie wykańcza makijaż, bardzo dobrze się aplikuje. Niestety, ale jest mało wydajny.
MUA Undress Your Skin shimmer highlighter:
świetny rozświetlacz. Używam go raczej na większe wyjścia, choć zdarza mi się także na co dzień, jeśli mam tylko na to ochotę. Mega wydajny, bowiem jedno muśnięcie pędzlem wystarczy aby pięknie rozświetlić niektóre okolice twarzy.
Coś więcej?
Rimmel Stay Matte: Ivory:
idealnie matujący podkład. Wracam do niego w chłodniejsze dni. Bardzo ładnie stapia się z moją cerą. Może podkreślać suche skórki, ale jeśli peelingujecie i kremujecie twarz nie powinno być z tym problemu (bynajmniej u mnie się sprawdza). Polecam w okresie jesień-zima. Nie zauważyłam żeby się utleniał.
Bourjois healthy mix: 52 Vanille:
podkład, który ma swoje lepsze i gorsze dni, ale stosowany naprzemiennie z innymi podkładami daje radę i
całkiem dobrze się spisuje. Jest lekki i nie daje uczucia efektu maski. Poza tym przyjemnie pachnie. Niestety szybko się utlenia.
Revlon Colorstay: 180 Sand Beige:
mój ulubiony podkład na większe wyjścia. Świetnie kryje to co powinien! Bardzo długo utrzymuje się na skórze. Ładnie wyrównuje koloryt cery. Niestety, ale denerwujące jest ciągle zmienianie jego formuły i brak pompki. Bardzo duża gama kolorystyczna. Lubi się czasem utleniać.
Rzęsy aż do nieba.
Yves Rocher Sexy Pulp: Black:
maskara, bez której nie przeżyłabym... Cudo! Po prostu cudo! Nie przerażajcie się jej ogromną szczotą! Świetnie rozdziela rzęsy i nie skleja ich! Mega wydajna! Nadaje rzęsom objętości, pięknie je przy tym wydłużając! Kocham ją!
Znalazłyście wśród tych kosmetyków swoich ulubieńców? A może polecacie coś innego?